Podróż A może tu znajdę wiosnę?
Zima długo trzyma a nawet zbyt długo. Jeszcze dzisiaj gdy przygotowuję ten wpis za oknem mocno sypie snieg(04.04.2013r.). Wszyscy już są nią zmęczeni i ja także. Od paru miesięcy młodsza córka przebywa w UK, mamy też tam znajomych, dlatego z drugą córką postanowiliśmy wyjść wiośnie naprzeciw i poleciałyśmy do Londynu na klika dni. O zwiedzaniu nie było mowy ale czas na spacerki londyńskimi uliczkami znalazłyśmy. Były spotkania, zakupy i spacery. Był deszcz, słoneczko i wiatr czyli prawdziwa angielska pogoda. W parku kwitły kwiaty, drzewa i trawa zieleniła się. Ptaki i wiewiórki ciesząc się wiosną (może nie tak jak my) szukały jedzenia.
Spacerując spotkałyśmy grającego na moście Szkota. Zafascynował mnie ia że zaciekawił mnie to oto trochę informacji które chciałam Wam przekazać. Otóż strój Szkota waży około 7 kg. A że facet w spódniczce to przykuwa uwagę każdego turysty. Typowy strój to: spódniczka w szkocką kratę, długie skarpety, dudy i beret z pomponem.
Spódniczka męska czyli Kilt pochodzi z XVI wieku. Kilt szyje się z ze sporej ilości tkaniny zwanej tartarem dochodzącej do około 8 metrów i układa się 10-centymetrowe plisy. Można spotkać kilty uszyte z mniejszej ilości metrów materiału i te służą do użytku codziennego. Każdy region czy klan ma swój unikatowy wzór a wzorów tartarów jest około 4000. Kilt jest strojem odświętnym, zakładanym na święta i uroczystości rodzinne. Mężczyźni mogą dodatkowo do kiltu nosić sporran − skórzaną lub futrzaną torebkę przyczepioną do paska na biodrach. Na kilcie często można spotkać broszę z symbolem klanu. Jest ona wpinana w dolny prawy róg. Do takiej spódniczki Szkot wkłada białą koszulę, marynarkę, długie skarpety i buty kiltowe. Tkanina z której wykonany jest kilt jest bardzo ciepła więc mężczyźni nie nosili bielizny a czy noszą teraz?
Jedna z legend troszkę wyjaśnia do czego służył sporran. Otóż podczas walk Szkotów z Anglikami, Szkoci odnosili rany a że byli biedni nie mogli sobie pozwolić na zakup zbroi znaleźli sposób i tak mała sztywna torebka wykonana ze skóry chroniła najcenniejsze części męskiego ciała.
Dudy czyli narodowy instrument szkocki połączony jest z pledem okalającym ramiona dobranym wzorem do kiltu.
Sztylet czyli Sgian Dubh to kolejny nieodzowny składnik tradycyjnego ubioru Szkota . Noszony jest wetknięty w skarpetę z wystającą tylko głownią. Pełni on funkcję dekoracyjną i jest uzupełnieniem stroju.
A teraz coś nt ubioru pary młodej. W Szkocji panna młoda ubrana jest w typową białą suknię natomiast strój pana młodego to istne cacko uszyte z najlepszych gatunkowo tkanin. Oczywiście przy kilcie wisi sporran który obecnie pełni rolę torebki na dokumenty, klucze i portfel.
Tym razem nie odwiedzałyśmy muzeów. Ale pokażę wam troszkę inne bardzo ciekawe miejsca. Część soboty poświęciłyśmy na buszowanie po Portobello Market. Jest to jeden z najpopularniejszych targów w Europie bardzo popularny wsród londyńczyków i turystów. Znajduje się w dzielnicy Notting Hill. Kręcono tu film z Julią Roberts pt Notting Hill. Wzdłuż ulicy na długości około 2 km znajdują się sklepiki, stragany, restauracje i bary szybkiej obsługi. Znaleźć tu można wszystko: książki, płyty, antyki, ubrania, wiele w klimacie vintage, warzywa i owoce. Całość umilają uliczni utalentowani muzycy. To tu również odbywa się latem słynny festiwal Notting Hill Carnival. W soboty pojawia się tu najwięcej wystawiających swój towar ale kupujących czy też raczej oglądających jest też najwięcej. Sklepiki bywają otwarte nawet do północy. Kupujący i oglądający mają wstęp za darmo natomiast wystawcy wnoszą opłatę w wysokości 40 funtów. Targ istnieje od połowy XIX wieku i na początku był targiem spożywczym. Handlarze antyków pojawili się tu w latach 60. XX wieku.
Chodziłyśmy, oglądałyśmy, odpoczywałiśmy aż nadszedł wieczór.
Piccadilly Circus – jest jedną z wielu atrakcji Londynu ale też jest miejscem rozpoznawalnym na całym świecie dzięki reklamom świetlnym Sanyo, McDonalds TDK i Coca- Coli. Plac i skrzyżowanie powstało w 1819r. Na środku placu mieści się fontanna z figurą Anterosa. W pobliżu znajduje się centrum rozrywki (kina, restauracje, kasyna, salony gier i sklepy) W tym miejscu londyńczycy i turyści umawiają się na spotkania. Piccadily Circus. Miejsce to pięknie wygląda nocą rozświetlone neonami. Będąc tu proponuję zajrzeć w boczne uliczki.
W niedzielny ranek udałam się do pobliskiego kościoła Jana Ewangelisty. Kościół w stylu gotyckim został wybudowany w 1856 roku wg projektu Gilberta Scotta. Spacerując wokół kościoła podziwiałam stare a jakże misternie wykonane groby. Do wnętrza kościoła niestety nie udał mi się wejść. Może kiedyś….
Szukałam, szukałam, troszkę sie z wiosną przywitałam. Wróciłam do domu a tu co -znowu dosypało. Na poprawę humoru kwiaty dostałam.
A teraz małe podsumowanie:
każdy wyjazd do Londynu uważam za udany czy to kilkunastodniowy czy też kilkudniowy tak jak ten ostatni. Londyn urzekł mnie już podczas mojego pierwszego pobytu. Parki, muzea, ulice, komunikacja no i oczywiście sklepy. Ludzie są mili, uśmiechnięci zawsze skorzy do pomocy. Londyńska ulica pachnie perfumami, Fast foodami (ale świeżymi) . Pomimo ogromnego ruchu pojazdów a zwłaszcza autokarów zupełnie nie czuć spalin. Zauważyłam że ludzie czy starzy czy młodzi nie marnują czasu podczas przemieszczania się komunikacją miejską. Chyba 90% podróżnych czytało książki, gazety papierowe lub elektroniczne. W naszej komunikacji większość podróżnych śpi lub ma zamknięte oczy dla przykrywki aby czasami nie trzeba ustępować miejsca.
Przytrafiła nam się miła niespodzianka. Kierowcy skończyła się rolka papieru i nie mógł wydrukować nam biletów. Zapisał na małej karteczce informację o 3 podróżnych i poprosił o przejście dalej oczywiście bez opłaty. Wychodząc otrzymaliśmy uśmiech na pożegnanie. Będąc na Portobello w sklepie ze starociami wisiała kartka o zakazie fotografowania ale mała prośba z uśmiechem i już mogłyśmy pstrykać.
Pomiędzy lotniskiem a Victorią korzystałyśmy z Easy Bus, polecam im wcześniej kupicie bilet tym taniej. Greenline ma stałą cenę. Obie linie są bardzo elastyczne i w razie potrzeby można zmienić godzinę przejazdu. Na lotnisku zrobimy to w punkcie tuż przy wyjściu z lotniska a na Victorii u kierowcy
Zaloguj się, aby skomentować tę podróż
Komentarze
-
Ja przyleciałąm jedynia w celu odwiedzin, spacerków, zakupków i w poszukiwaniu wiosny. Dzięki że nie zarwałeś całej nocki. Pozdrawiam:)
-
Bardzo dziękuję za przewędrowanie po moich " ogórkach " . Pozdrawiam serdecznie.
-
Nawet głębsza wnikliwość w niektóre fotografie nie przeszkodzi mi w nocnym wypoczynku. Dziękuję jeszcze raz za zaproszenie do Twojej londyńsko-polskiej wiosny. Wielu miejsc nie znam i to chyba nic dziwnego ale wiele miejsc przyprawiło mnie o uśmiech, to miłe. Jak zauważyłaś to byliśmy na wyspach w tym samym czasie tylko, że ja ostro pracowałem przez dwa tygodnie dla jednej z córeczek. Było wspaniale dokładnie tak jak opisujesz : słońce, deszcz, śnieg i bure chmury. Taki jest właśnie nasz Londyn i okolice. Piękna jest Twoja podróż. Pozdrawiam serdecznie.
-
oj nie zarywaj nocki, jutro też jest dzień:)
-
Szukałem słowa Londyn, ale zmyłka. No to cała noc przede mną. Jazda.
-
Ładnie pokazane zakątki Londynu. Pozdrawiam.
-
Zyczę aby podczas snu śniła Ci się dalsza cześć wycieczki
-
Krysiu, fajnie się ogląda, ale "pospolitość skrzeczy" - rano trzeba wstać do pracy... Wrócę jutro. Pozdrawiam.
-
Mily wiosenny spacerek ,dziekuje slicznie.Pozdrawiam serdecznie.
-
Krystyno czy aby jednak z tymi kozaczkami i czapką to nie za wcześniej? wprawdzie serce też mi tak podpowiada ale rozum nakazuje jeszcze powściągliwość...
-
Przyciagam wiosnę na wszystkie możliwe sposoby. Grube kozaczki już dawno schowałm, czapka juz czeka na następną zimę. Nasłuchuję śpiewu ptaków, szukam pączków na drzewach. O kwiatach i trawie narazie nie myślę bo w mojej okolicy jeszcze spro sniegu leży. Mieszkam w takim dziwnym miejscu że wiosna przychodzi kilka tygodni później niż w centrum Gdańska. Wszystkich odwiedzających pozdrawiam ciepło i serdecznie.
-
Optymistyczne jest to że gdzieś wiosna jednak jest... Podobno idzie do nas niż z nad wysp i wiosnę nam przyniesie. Oby
Pozdrawiam -
...no i jak się te "kawałki" wiosny w Londynie, w Gdańsku i na parapecie okna poskładały, to i za oknem oczekiwane zmiany nadeszły ... :-) ... !
-
Miły spacer po prawie wiosennym Londynie-)
Serdecznie pozdrawiam-) -
Dzięki wszystkim za odwiedziny, nadal na moim koncie nie działają powiadomienia :(
-
Jeszcze miesiąc czy dwa i może przyjdzie.Pozdrawiam
-
miły spacerek
-
I znalazłam w końcu wiosnę u Ciebie w Londynie:) Wrócę jutro. Pozdrawiam:)
-
...zwłaszcza tego morza, którym Golfsztrom płynie ... :-) ...
-
po obejrzeniu podróży stwierdzam, że w Londku jest trochę więcej wiosny niż u nas, ale to może być za sprawą bliskości morza. Ale do nas w końcu też przyjdzie.
-
ja też, ja też, na razie pozdrawiam
-
...ja też wrócę oczywiście!...
-
druga, doczytam jutro...
-
Krystyno, na razie przeczytałem pierwszą część opisu podróży, tę dotyczącą spódniczek szkockich. Jestem w zasadzie ich fanem, zwłaszcza tych wymagających do uszycia małej ilości materiału, tyle że zdecydowanie wolę kiedy nie nosi ich facet!...